Jak pisał prof. Dagnosław Demski - cmentarz jest" tekstem dokumentującym historię lokalnej społeczności" (Demski 2000, s. 81), dr Sławomir Sikora, że „w obrębie cmentarza zanotowane są wszystkie ważne wydarzenia”(Sikora 1986, s.62), a francuski marszałek Ferdinand Foch powiedział: „Ojczyzna to ziemia i groby. Narody tracąc pamięć, tracą życie”. To wszystko daje się zauważyć na cmentarzach w Dołhobyczowie i okolicach.
Chociażby cmentarz w Oszczowie, gdzie od razu zauważyliśmy, że coś złego wydarzyło się w 1943 i 1944 roku (i wbrew dzisiejszej dacie - nie było to związane z powstaniem warszawskim). To wtedy członkowie Ukraińskiej Armii Powstańczej mordowali katolickich mieszkańców tych terenów.
Sam cmentarz w Dołhobyczowie jest równie ciekawy. Wyraźnie widać granicę pomiędzy katolicką i prawosławną częścią. Ta pierwsza raczej bez drzew i pełna zadbanych grobów. Ta druga - zarośnięta, zniszczona z przewróconymi nagrobkami z inskrypcjami w cyrylicy. Na szczęście, dzięki lekcjom języka rosyjskiego (i znajomości ukraińskiego również) udało nam się odczytać niektóre napisy.
Groby rodziny Zubkiewiczów. |
W Dołhobyczowie znajduje się też jeszcze jeden maleńki cmentarzyk - tzw. cmentarz hallerczyków (w miejscu, w którym do 1904 roku znajdowała się drewniana cerkiew pod wezwaniem św. Szymona Słupnika). Jest tam grób polskich żołnierzy walczących w latach 1918-1920, kilka grobów z okresu II wojny światowej, m.in. żołnierz AK poległych w walce z hitlerowskim okupantem w czasie wojny, grób siedemnastoletniego funkcjonariusza MO, który zginął tragicznie wiosną 1945 roku. Jest też kilka grobów z nowymi brzozowymi krzyżami (zrobionymi kilka lat temu przez harcerzy). Nikt z młodych nie wie jednak, kim są tam pochowani. Te wszystkie historie będziemy próbowali odkryć w najbliższym czasie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz