piątek, 31 lipca 2015

Ósmy dzień w Michałowie, 31 lipca 2015


Po krótkiej przerwie znów działamy. Wracamy do Michałowa tuż przed ważną datą w kalendarzu regionalnych wydarzeń. W GOK-u trwają przygotowania do sobotnich Białoruskich Spotkań Folkowych organizowanych w michałowskim amfiteatrze. My też rozpoczynamy nasze przygotowania – robimy plan na nadchodzący tydzień, zbieramy pomysły, co jeszcze chcemy zrobić i z kim się spotkać, jakie wywiady nagrać.
Następnie przenosimy się piętro wyżej na spotkanie z seniorkami (zaproszenie z zeszłego tygodnia, wielka tu zasługa Małgosi Tarasewicz, która gości nas w swojej pracowni). To spotkanie oczywiście też nagrywamy. W miłej atmosferze przy wyplataniu koszyków panie snują rozmaite opowieści, słychać język prosty, wspominane są dawne czasy. Nie wiadomo kiedy zlatują dwie godziny. Mało nam! Umawiamy się na dodatkowe spotkanie i wspólne śpiewy!
Potem jeszcze pędzimy do gospody na wywiad z Pawłem Makarewiczem, wschodzącą gwiazdą disco polo, który opowiada nam o swojej wyniesionej z domu fascynacji pograniczem, jego językami i kulturami – te inspiracje usłyszymy w jego twórczości, co być może jest dla niektórych zaskoczeniem.



Dziesiąty dzień w Krynkach, 29.07.2015

Dzisiaj zaczęliśmy od małego warsztatu o przeprowadzaniu wywiadów i o przykładowym wykorzystaniu historii mówionych. Podczas gdy Ola i Krzysztof pokazywali części młodzieży, co można zrobić z zebranym materiałem, ja z drugą częścią myśleliśmy nad pytaniami, które można zadawać, by dowiedzieć się jak najwięcej o rozmówcy czy rozmówczyni, o Krynkach oraz o życiu przy granicy. Krzysztof opowiedział nam również o kręgach pamięci, czyli kwestiach, do których warto odwołać się w wywiadzie, aby nasz świadek historii mógł jak najwięcej sobie przypomnieć.

Potem podzieliliśmy się na dwie grupy, jedna ruszyła na rozmowę z najstarszą osobą w Krynkach, 103-letnią panią, która zaskoczyła wszystkich niesamowitą pamięcią jak na swój wiek, zaś druga została w GOK-u, do którego zawitała pani Nadzieja i zaśpiewała wiele pięknych pieśni.

Dziewiąty dzień w Krynkach, 28.07.2015

Po półtoratygodniowej przerwie wracamy do Krynek z nową energią do działania. Jestem ja - Agnieszka, Ola i Krzysztof, którzy już od dłuższego czasu zbierają historie mówione, ale na pograniczu polsko-ukraińskim.

Zajęcia zaczynamy od poznania się, opowiedzenia trochę o sobie, o dotychczasowych działaniach i planach na najbliższe dni. A potem hop! - w stare mapy. Krzysztof pokazał nam, jak granica wyglądała jeszcze w XIX wieku. Odnaleźliśmy Krynki i inne ważne dla nas miejscowości, a następnie młodzież wzięła się za rysowanie mapy współczesnych Krynek. Wszystko po to, aby po raz kolejny oprowadzić naszych nowych animatorów po mieście i lepiej się poznać.

Spacer trwał długo, zaszliśmy na same obrzeża Krynek do Starego Parku, gdzie znajdują się ruiny dworu, zajrzeliśmy do opuszczonej garbarni i raczyliśmy się kryńską colą.







czwartek, 30 lipca 2015

Ósmy dzień w Krynkach, 16.07.2015

Po raz kolejny nastał czas pożegnań. To ostatni dzień mój i Adama w Krynkach w tej części warsztatów.

Ruszyliśmy więc na ostatnie rozmowy, Adam z jedną częścią młodzieży, ja z drugą. Historie były poruszające, słuchaliśmy pieśni, oglądaliśmy piękne tkaniny utkane przez jedną z rozmówczyń i zostaliśmy suto nakarmieni - ludzie w Krynkach potrafią być bardzo gościnni.

Następnie wróciliśmy do GOK-u pomyśleć jeszcze trochę o naszych postaciach. Przygotowaliśmy młodzieży kilka starych zdjęć, które znaleźliśmy w witrynie Google, wydrukowaliśmy i zabraliśmy się za pisanie kolejnych historii inspirowanych tymi zdjęciami. Dziewczyny i chłopcy jak zwykle zaskoczyli nas swoją kreatywnością, powstały też nowe postaci, bo na warsztaty przyszły też nowe osoby.

No i chwila na podsumowanie. Usłyszeliśmy od młodzieży, co im się podobało w warsztatach, co nie za bardzo, czego chcieliby więcej. Zachęciliśmy do myślenia o tym, co my z tymi wszystkimi materiałami, które zbieramy i tworzymy, możemy zrobić na zbliżającym się pomału Kongresie w sierpniu.
Z łezką w oku ruszyliśmy w stronę Warszawy. Ale to nie koniec, za półtora tygodnia wracam z Olą, która historią mówioną zajmuje się nie od dziś.




Siódmy dzień w Krynkach, 15.07.2015

Pogoda jak zwykle postanowiła popłatać nam figle. Poranek był śliczny i spowodował, że zaplanowaliśmy pracę terenową. Nadszedł bowiem czas by wypuścić nieco nasze "pisklaczki" spod skrzydeł i pozwolić realizować zadania samodzielnie. Nasz optymizm cały poranek wspierało słońce towarzyszące poszukiwaniom kolejnych osób, które zachciałyby podzielić się z nami historiami swego życia. Gdy jednak nadeszła pora zajęć, niebo nad Krynkami przesłoniły ciemne chmury. Złorzecząc pod nosem aurze postanowiliśmy się jednak nie poddawać i zabraliśmy się do pracy nad pierwszym tego dnia zadaniem - wyzwaniem ankietersko - sondażowym. Nasza determinacja została nagrodzona. Podczas poszukiwania pomysłów na obszary badawcze a następnie przygotowywania krótkich pytań, chmury postanowiły się oddalić i uczestnicy mogli wyruszyć "w miasto".
"Stare kwoki" zaś mogły zająć się przygotowywaniem ogniska, którego pomysł chodził za nami już od pewnego czasu, ale bez energii i wspierającego entuzjazmu pani dyrektor GOK-u, mógłby nadal jedynie chodzić... Tymczasem po zdobyciu kijów do pieczenia kiełbasek (będących - jak się okazało - na wyposażeniu GOK-u) pozostało nam jedynie zrobienie zakupów, porąbanie drewna i oczywiście rozpalenie!
Tymczasem młodzież dzielnie zdobywała informacje o opiniach mieszkańców Krynek na temat zmian jakie zaszły w ostatnim czasie w mieście oraz o preferowanych lokalnie miejscach i sposobach spędzania wolnego czasu.
Efekty tych wysiłków opracowaliśmy i wzajemnie sobie zaprezentowaliśmy już podczas ogniska.
A potem były kiełbaski, pieczone jabłka oraz hit wieczoru - opiekane nad ogniem słodkie pianki.




wtorek, 28 lipca 2015

Siódmy dzień w Michałowie, 28 lipca 2015


To ostatni dzień z tego pobytu, a grafik napięty co do minuty. Zaczynamy od spotkania w GOK-u i warsztatów poświęconych różnorodności i współpracy, a także ról w grupie. Uczymy się, jak korzystać z różnic między nami, tak żeby osiągać wspólne cele i na czym polega rola liderska.
Potem biegniemy na wywiad z panią Niną Gorbacz-Krętowską, która zaprasza całą naszą liczną grupę do salonu, gdzie snuje swoją opowieść. Słuchamy o przodkach pani Niny, jej przedwojennych wspomnieniach i znajomościach z córkami niemieckiego fabrykanta oraz żydowskimi dziećmi. Pani Nina do dzisiaj jest w kontakcie z rodzinami swoich dawnych przyjaciół – część z nich mieszka w Izraelu. Jeszcze więcej wspomnień znajdziemy w „Gazecie Michałowa”, dla której pani Nina pisała felietony. Bogaty w fotografie, a przede wszystkim przedwojenną mapę Michałowa, wspaniały album to także m.in. zasługa pani Niny, która konsultowała i współtworzyła to imponujące wydawnictwo, świetne źródło do naszej pracy.
Wracamy do GOK-u na część podsumowującą tydzień wspólnej pracy. Zbieramy w jednym miejscu najważniejsze wątki, które przewijały się w trakcie wywiadów. Zastanawiamy się nad naszym doświadczeniem udziału w projekcie – co bierzemy dla siebie z tego, co działo się przez te siedem dni, co zostawiamy jako inspirację na przyszłość, a co zostaje do zmiany (późniejsze pobudki:). Jeszcze tylko szybkie pożegnanie z Pracownią Filmu, Dźwięku i Fotografii, ostatnie zakupy w piekarni Maja i w drogę. Rozstajemy się, jednak na krótko:)


  


poniedziałek, 27 lipca 2015

Szósty dzień w Michałowie, 27 lipca 2015



Nagrywamy od rana. Tak się składa, że tego dnia zanurzamy się w historie z czasów PRL. Najpierw spotykamy się w GOK-u z panią Genowefą Lange, która opowiada nam o tym, jak w Michałowie wyglądało życie i relacje sąsiedzkie po wojnie. Jak ludzie pracowali, a jak się bawili. Pani Genowefa żałuje, że nie ma już takich potańcówek jak kiedyś i zapowiada, że może nauczyć nas tańczyć walca. Nam ten żal też się udziela, zwłaszcza kiedy dowiadujemy się, na czym polegał walczyk czekoladowy. Pytamy też o język po prostu, którym nasza rozmówczyni biegle włada. Poznajemy kilka przepisów na kresowe przysmaki. Myślimy, jak to wszystko włączyć w wystawę?
Na drugi wywiad idziemy do pani Lili Rusak, która przyjmuje naszą liczną grupę w swoim pięknym ogrodzie. Ta opowieść jest bardzo osobista, smutna i poruszająca. Dotykamy tematów, które nie są łatwe. Poznajemy też inną stronę życia w czasach komunizmu i jaki wpływ na relacje między ludźmi mógł mieć opresyjny system, w którym musieli funkcjonować. Z lżejszych wątków – pani Lila pokazuje nam przepiękne wyszywane i haftowane lniane ręczniki, pościel, materiały. To rękodzieło na wszystkich robi wrażenie. Słuchamy też opowiastki w po prostu, sprawdzając, ile rozumiemy.
Po wywiadach zbieramy się na podsumowanie dnia, wymianę refleksji i emocji, dopinamy plan na następny dzień, który – a to niespodzianka – znów zapowiada się pracowicie:) 
Jak zwykle wieczorem – spotykamy się na szczudła.









niedziela, 26 lipca 2015

Piąty dzień w Michałowie, 26 lipca 2015




Niedziela. Wybieramy się na wycieczkę rowerową nad Siemianówkę. Wycieczki rowerowe, zwłaszcza poranne, to już nasza tradycja. Inna formuła spotkania sprzyja integracji i wyobraźni:) Mamy pecha z pogodą, jednak nie poddajemy się, choć im dalej jedziemy, tym bardziej pada. Właściwie leje. Prawdziwa przygoda! Przemoczeni do suchej nitki docieramy w końcu nad zalew. Wówczas deszcz w miarę ustaje. Nowa wieża widokowa rzeczywiście robi wrażenie. Opatulamy się kocami, suszymy, zjadamy cały prowiant, ogrzewamy przy ognisku i ruszamy – droga powrotna jest wspaniała. Złote pola i granatowe niebo! Podczas wyprawy nagrywamy filmiki o „Przygranicznych w działaniu” i video-pozdrowienia dla pozostałych ekip.
Tego dnia jeszcze spotykamy się na niespodziankowym ciachu z ulubionej piekarni z okazji imienin Hani, a wieczorem – rzecz jasna – na szczudłach.