Dzisiaj też pogoda nie dopisała, więc zostaliśmy w Gminnym
Ośrodku Kultury. Zaprosiliśmy panią Celinę Bach-Szczawińską, która jest
miejscową znawczynią historii Krynek, aby podzieliła się z nami swoją wiedzą.
Przed spotkaniem postanowiliśmy przygotować się trochę do niego. Tutejsza
młodzież ma za zadanie uzbierać historie mówione, a przy takiej działalności
kluczowa jest umiejętność przeprowadzania wywiadów. To w czasie rozmów możemy
najwięcej dowiedzieć się o przeszłości naszych dziadków i babć, sąsiadów i
innych ciekawych ludzi, którzy mieszkali lub mieszkają w Krynkach. Takie
opowiadania to nie tylko suche fakty i daty do zapamiętania, ale żywe historie,
które mają szansę poruszyć jakąś strunę w naszych sercach. Dlatego spotkanie z
panią Celiną postanowiliśmy wykorzystać do poćwiczenia umiejętności zadawania
pytań i aktywnego słuchania do czego wcześniej się przygotowaliśmy.
Spotkaliśmy się dwie godziny przed przyjściem pani Celiny.
Młodzież dobrała się w pary, była jedna trójka. Rozlosowane zostały tematy,
takie codzienne, bliskie, o które uczestnicy i uczestniczki warsztatów mogli
nawzajem się powypytywać. Po tym, jak przeprowadzili między sobą pierwsze
krótkie wywiady, porozmawialiśmy o tym, jak im w tych rozmowach było. Co było
trudne, co proste, co pomagało, co utrudniało porozumienie. Wypisaliśmy sobie
sposoby, dzięki którym łatwiej jest nawiązać kontakt z osobą, z którą chcemy
porozmawiać, które sprawiają, że obie strony wywiadu bardziej komfortowo się w
nim czują. Następnie usiedliśmy do wymyślenia pytań dla pani Celiny. To
młodzież miała poprowadzić rozmowę, oni mieli dowiedzieć się tego, co ich
najbardziej interesuje.
Wywiady etnograficzne czy takie dotyczące historii mówionej
mają to do siebie, że nigdy nie wiadomo, jak będą wyglądały.
Rzadko kiedy wiemy, kim jest osoba, z którą mamy porozmawiać, co ona wie, co będzie
chciała nam powiedzieć. Możemy mieć swoje pytania, ale nawet jak je zadamy, to
rzeczy, których się dowiemy, mogą całkowicie nie odpowiadać naszym
oczekiwaniom. Podobnie było w przypadku pani Celiny. Młodzież przygotowała dla
niej kilkanaście pytań, ale udało się zadać tylko trzy (na spotkanie mieliśmy
godzinę). Pani Celina ma ogromną wiedzę, każdy poruszony przez nas wątek
rozwijała z ogromną dokładnością wdając się w szczegóły i ukazując ogrom
pracy, który włożyła w poznawanie historii Krynek. Jednak to nie jest tak, że
pani Celina od zawsze interesowała się historią, w szkole wręcz nie przepadała
za tym przedmiotem. Dopiero chęć, czy
wręcz zafascynowanie tym, co lokalne,
chęć weryfikacji faktów, o których usłyszała, sprawiła, że poświęciła ogromną
ilość czasu i energii na wertowanie starych dokumentów i przesiadywanie w
archiwach po to, by jak najdokładniej poznać historię Krynek. Pokazała nam, że
w każdym momencie życia można bez reszty się czymś zafascynować i stać
się w tym naprawdę dobrym. Rozmowa z panią Celiną nie była tylko opowieścią o
faktach historycznych. Dowiedzieliśmy się wiele
o sposobie przeprowadzania wywiadów, szukania informacji, weryfikacji.
Przestrzegła nas przed tym, że próbując zdobyć cenną dla nas informację, możemy
trafić również na błędne dane. Niektóre osoby mogą mówić nieprawdę, mogą coś
źle pamiętać, może im być trudno o czymś mówić, więc nie do końca mówią o tym,
co faktycznie się wydarzyło. Także jak powtarzała pani Celina: weryfikacja,
weryfikacja i jeszcze raz weryfikacja.
Do rozmowy w pewnym momencie, zupełnie nieoczekiwanie, dołączyła pani Lucyna, która, jak się okazało,
również interesuje się historią Krynek, ale tą nowszą, tą trudniejszą.
Opowiedziała nam historię własnej rodziny. W
przeciwieństwie do opowieści pani Celiny tu pojawiły się trudne emocje,
wzruszenie i drżący głos. Widać było, że w pani Lucynie ta historia wciąż żyje i inspiruje do dalszych działań.
Po spotkaniu porozmawialiśmy sobie o tym, co się wydarzyło.
No i poszliśmy na
szczudła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz